To był nasz drugi turnus w tym miejscu i wspominamy go jeszcze lepiej niż poprzedni. Miejsce jest niezwykłe, a ludzie, których tam spotkaliśmy mają ogromne serca i wielką życzliwość. Dlatego też od razu zaplanowaliśmy pobyt na przyszły rok…

Turnus rozpoczął się 13 marca 2023. Już tydzień wcześniej nasze autko było w naprawie i jakoś zdołaliśmy go postawić na nogi, gdy nagle w sobotę przed wyjazdem znów odmówił posłuszeństwa i nie mogliśmy nim pojechać. Poratował nas szwagier, który bezpiecznie i sprawnie odstawił nas na miejsce, a później po nas przyjechał. Właściwie w takim miejscu samochód nawet nie jest potrzebny… 13.03 w poniedziałek było spotkanie organizacyjne, później wizyta lekarska. Dzieciaki były wszystkim zainteresowane, więc chętnie obejrzały znaną już trochę z poprzedniego roku okolicę, a przede wszystkim wybieg dla koni i alpak. Pokój załatwiłam na parterze, naprzeciw pokoju wychowawców i blisko łazienki, bo przecież miałam zostać z dziećmi na dwa tygodnie sama. Łóżka połączone, więc moje miejsce pomiędzy dzieciakami do najspokojniejszych nie należało. A że śpię jak zając i na każdy szmer się budzę, to pobudki miałam licznie fundowane z jednej i z drugiej strony… Czytaj dalej

Dzięki Waszej wielkiej pomocy małymi krokami pokonujemy codzienne przeszkody (zwłaszcza nieustanny niedobór snu czy trudności w zapisaniu się do specjalistów i wykonaniu niezbędnych badań), ale nie poddajemy się. Tomek w grudniu skończył 10 lat i do szeregu jego problemów dołączyła padaczka, z którą przyjdzie nam się zmierzyć… Dokładnie w pierwszym dniu po 10 urodzinach wczesnym rankiem obudził mnie napad padaczkowy drgawkowy, który dla mnie (nieoswojonej z tym tematem) ciągnął się całą wieczność i wyglądał strasznie. Od razu po ustaniu napadu i odzyskaniu przez Tomka świadomości zaczęłam obdzwaniać poradnie.

Tu właśnie natknęliśmy się na ogrom problemów z dostaniem się do specjalistów. Zapisanie się do poradni neurologicznej z NFZ jest praktycznie niemożliwe. W Chorzowie odprawiono mnie z kwitkiem i radą, aby obdzwonić poradnie w sąsiednich miastach. Prywatne wizyty u neurologów to kolejka kilkumiesięczna. Prawdziwym cudem było zatem to, że nasza Pani dr Surmacz, która diagnozowała i leczyła Tomka od początku, wróciła do pracy i przyjęła nas z dnia na dzień. Tomuś został przebadany, zaopatrzony w leki przeciwpadaczkowe i melatoninę, która ma wspomóc jego kiepski sen, a ja wreszcie po wielu dniach niepewności i bezsilności, poczułam się spokojna, dlatego, że syn jest „medycznie zaopiekowany”…  Bo co ja wiem o padaczce? Prawie nic. Jeden solidny napad drgawkowy spowodował jednak tak silny wstrząs, że każdego dnia jeszcze bardziej intensywnie obserwuję Tomka i czekam, bo wiem, że znów się to może powtórzyć. Na szczęście do tej pory się nie powtórzyło. Ale za kilka dni pełnia, a to zły czas dla chorych na padaczkę…

Pozostaje wciąż jeszcze jeden problem – DIAGNOSTYKA. I tu znów strome schody i góry nie do przebicia. W związku z tym, że jedna próba wykonania EEG w prywatnym gabinecie się nie powiodła, gdyż Tomek nie dał rady zasnąć, a czepek z elektrodami wyjątkowo mu przeszkadzał, Pani Doktor wystawiła nam pilne skierowanie do szpitala, aby wykonać rezonans i eeg. Telefonicznie w szpitalu nic nie można się dowiedzieć, więc udałam się tam osobiście. No i zaproponowano mi termin na 29 stycznia 2024 r. Przypominam, na pilną diagnostykę dla dziecka z orzeczeniem o niepełnosprawności sprzężonej, zaświadczeniem o nieuleczalnej chorobie z ustawy za życiem itd. itd. Jak widać, to nie ma żadnego znaczenia. To, że dziecko niepełnosprawne z takim zaświadczeniem miało dostać się do lekarza bez kolejki, to byłoby zbyt wielkie marzenie. Brutalna rzeczywistość pokazuje, że w ogóle nie może się dostać lub w takim terminie, który jest bezsensowny przy obecnym stanie zdrowia. No cóż, my się nie poddajemy i wierzymy, że KTOŚ tam w górze nad nami czuwa. W przyszłym tygodniu podejmujemy kolejną próbę prywatnego EEG. Trzymajcie kciuki, żeby się udało!

Dziękujemy za tyle lat wsparcia, za to, że nie zapominacie o naszym Tomku przy rozliczaniu podatku! Chcielibyśmy podziękować każdemu z darczyńców, lecz nie wiemy, kto nim jest, gdyż RODO spowodowało całkowity brak tych informacji. Dziękujemy zatem tutaj i proszę przekażcie nasze podziękowania wszystkim, o których wiecie, że nas wspierają.

Jeśli ktoś ma wątpliwości jak to jest z tymi pieniędzmi, które przekazujecie na Tomka, to spieszę krótko wyjaśnić. Na nasze prywatne konta nie trafia ani grosz. Fizycznie nie widzimy tych pieniędzy. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić też wpłat (patrz: RODO). Wszystko wędruje przez Urzędy Skarbowe do Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym (RFPN), w której Tomek ma subkonto. Ze środków zebranych na subkoncie możemy zrefundować wydatki poniesione na rehabilitację Tomka, wypełniając specjalne dokumenty, dostarczając opisane oryginały faktur i wniosek z prośbą o taką refundację. Zatem z pieniędzy zebranych m.in. z 1% podatku refundujemy np. prywatną terapię logopedyczną, rehabilitację, konsultacje specjalistyczne, turnusy rehabilitacyjne, zaopatrzenie ortopedyczne, czyli ortezy w części, której nie finansuje NFZ, obuwie ortopedyczne, leki itp. Nie ma zatem obawy, że środki te zostaną źle wydane. Nie ma po prostu takiej możliwości.

W jedną ze styczniowych niedziel pogoda dopisała na tyle, że wybraliśmy się do Ogrodu Świateł w chorzowskiej Legendii. Było pięknie, kolorowo, bajkowo, dzieci zachwycone, a ja znów poczułam się jak dziecko.

Chwilkę musieliśmy poczekać, bo otwierają o 16.00. Mimo, że w styczniu o tej porze dopiero zaczyna się ściemniać, to i tak wszystko jest tak pięknie podświetlone, że wcale nie traci na jakości. Ludzi spłynęło tego dnia dosyć sporo, ale dopiero przy wyjeździe z parkingu dało się zauważyć, że samochodów wcale nie było mniej niż latem. Mimo zimy, tłumy spacerowiczów. Czytaj dalej

Ograniczenia dla osób z niepełnosprawnością istnieją, ale są ludzie, którzy pozwalają nam o nich zapomnieć…

18 grudnia 2022 uczestniczyliśmy w niesamowitej imprezie na AWF w Katowicach, gdzie Tomek mógł spróbować swoich sił w zajęciach ruchowych na sali do ćwiczeń z akrobatyki! Właśnie tak! Przy wsparciu swoich ulubionych terapeutów i rehabilitantów, czyli Pani Martyny i Pana Mariusza z Szansa Siemianowice Śląskie- rehabilitacja dzieci i młodzieży nie bał się skakać na trampolinie, a nawet wejść na konia czy równoważnię! Sala robi wrażenie. Sama miałam ochotę spróbować swoich sił, ale jakoś nie wypadało 😉 Tym razem dzieci miały pełne pole do popisów i to na w pełni bezpiecznym miękkim gruncie 🙂 Tomek tego dnia był w dobrym nastroju i chętnie z wszystkiego skorzystał, choć po godzinie zabawy chciał już wracać do domu…

Była jeszcze specjalna niespodzianka, bo odwiedził nas Święty Mikołaj z prezentami.

Serdecznie dziękujemy!!!

 

Bardzo, ale to bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy od tylu już lat wspierają rehabilitację i rozwój naszego Tomka! Jesteście niesamowici! A dzięki Waszej bezinteresowności (bo my z powodu RODO nawet nie wiemy, kto oddaje swój 1% dla naszego dziecka) Tomek ma zapewnione wszystko co ważne, a przede wszystkim najlepsze terapie. Dlaczego w tym roku tak późno Wam dziękujemy? Nie dlatego, że zapomnieliśmy, ani też dlatego, że ospa rozłożyła najpierw Madzię, a teraz wyjątkowo dotkliwie doświadczyła Tomka. Otóż, nasza Fundacja dopiero w ten piątek przesłała nam informację, że rozliczyła środki z 1% za 2021 rok. Opóźnienie wynikało z błędnych danych przysłanych przez Urząd Skarbowy…

W każdym razie w tym miejscu chciałabym krótko opisać, co zdziałaliśmy w tym roku:

Czytaj dalej

Tomek ze względu na osłabienie aparatu mowy nie potrafi mówić. Mimo intensywnej wieloletniej rehabilitacji i terapii logopedycznej posługuje się zaledwie kilkoma słowami i sylabami oraz wprowadzonymi kilka lat temu gestami Makatonu. Ostatnio nawet gesty są przez niego niechętnie używane. W szkole wprowadzono mu dodatkowo metodę piktogramów. Radzi sobie, choć w domu niechętnie z tego korzysta.

Potrzeba komunikacji u Tomka od najmłodszych lat była ogromna, gdyż Tomek jest bardzo pogodnym i towarzyskim dzieckiem, które lubi przebywać między ludźmi. Tomek jest jednak coraz starszy i jego potrzeby komunikacyjne rosną, a dotychczasowe metody komunikacji alternatywnej nie są wystarczające. Brak zrozumienia przez otoczenie, bariera w prowadzeniu czy inicjowaniu konwersacji powodują u Tomka wybuchy złości, płacz i inne frustracje.

Jako rodzice we współpracy z logopedami i wychowawcami w szkole postanowiliśmy spróbować wprowadzić urządzenie do komunikacji alternatywnej typu MÓWIK, które będzie wygodniejsze w obsłudze i lżejsze niż segregator z piktogramami. Udało nam się uzyskać w tym roku dofinansowanie z puli środków na likwidację barier w komunikowaniu się. Dofinansowanie wyniosło 90%, co zdecydowanie ułatwiło nam zakup kompletnego urządzenia z oprogramowaniem.

Na razie MÓWIK używany jest przez Tomka wyłącznie na zajęciach logopedycznych. Tomek dopiero uczy się z niego korzystać. Ten etap będzie zapewne trwał długo. Zainteresowanie MÓWIKiem jest bardzo duże i nasz Tomuś radzi sobie z nim całkiem dobrze. Potrafi już otwierać foldery z poszczególnymi kategoriami i wyszukiwać konkretny obrazek. Zresztą sami zobaczcie na załączonych filmikach nagranych przez panią Justynkę – logopedę. Następnym etapem, po opanowaniu zasobu obrazkowego, będzie układanie zdań. Mamy nadzieję, że w ten sposób damy Tomkowi szansę na sprawniejsze porozumiewanie się i bycie zrozumianym. 

Tego dnia odbyła się próba generalna nowego wózka Tomka – Lisa Ottobock, który załatwiałam od marca br… Tak, dosyć długo to trwało, ale takie czasy… Załatwiałam to dwutorowo, bo z jednej strony trzeba mieć wniosek od neurologa dziecięcego, żeby otrzymać dofinansowanie w wysokości 3 tys. zł (czyli w tym przypadku połowę wartości wózka), a z drugiej strony trzeba być w kontakcie ze sklepem ortopedycznym, który sprowadził na przymiarkę w sumie trzy wózki. Ostatni okazał się idealny, ale też trzeba było na niego najdłużej czekać. Jeszcze w marcu nie przypuszczałam, że to wszystko tyle potrwa… A nasz stary MacLaren nie dość, że już za mały na Tomka, połamany i z ledwo kręcącymi się kołami musiał dać radę do tego czasu. I w dodatku często trzeba go było wozić do szkoły, żeby był na spacery, a później zabierać na popołudnia lub na weekendy do domu…

Pierwsze skierowanie do neurologa. Termin trzy razy przesuwany z powodu dużej liczby pacjentów w Fundacji, po czym zostałam łaskawie poinformowana, że Pani doktor nie wypisze mi takiego wniosku. Trzeba było więc szukać innego neurologa. Na szczęście na Ligocie termin był wyjątkowo szybki, chyba około miesiąca, za sprawą cennych orzeczeń i zaświadczeń, które posiadamy… Tym razem się udało i to tuż przed sprowadzeniem ostatecznie wybranego i tak długo wyczekiwanego wózka.

Wózek jest wyjątkowo lekki (tylko 15 kg) i mieści się do naszego bagażnika. Prowadzi się dobrze, bo ma większe tylne koła. Trzeba opanować wjeżdżanie na krawężniki, bo to nie lekkie dziecko, tylko już spory kawaler, który razem z wózkiem waży prawie 50 kg.

2 sierpnia 2022 pogoda troszkę nie umiała się zdecydować. Rano niebo było zachmurzone, później popołudniu w słońcu upalnie. Mieliśmy przemiłe towarzystwo – ciocię Mariolę – opiekunkę Tomcia i jej córę Julkę, bez których nawet nie mogłabym pomarzyć o tej wycieczce. Z dwoma wózkami jedna osoba po prostu nie da rady. Przyjechaliśmy tuż po otwarciu Jura Parku. Ludzi jeszcze nie było za dużo. Od razu podjechał pociąg do „tunelu czasu”. Najpierw nie chciałyśmy tam wsiadać, bo przecież dzieci to nie zainteresuje, albo będą się bać… ale później zaryzykowałyśmy. Kierowca pomógł wnieść wózek Tomka. My drugi wózek. Zasiedliśmy w ostatnim rzędzie. Wysłuchaliśmy komunikatu i dostaliśmy okulary 3D. Madzia złapała mnie za rękę. Tomek na kolanach u cioci Marioli. Wjechaliśmy do tunelu, zamknęły się drzwi i zrobiło się ciemno jak w grobie. Ja się bałam podwójnie, a nawet potrójnie, bo sama mam lekką klaustrofobię, a tu jeszcze dziecko niepełnosprawne, które jest dosyć nieprzewidywalne, może mieć wybuch paniki lub coś innego, no i jeszcze mała Madzia, która nie była nigdy w kinie. Ale chyba z tego wszystkiego to ja się najbardziej bałam, bo dzieci jakoś nie krzyczały, nie płakały i dojechały do końca filmu o powstaniu wszechświata.

Później już było całkiem fajnie. Spacer drewnianymi kładkami i oglądanie figur dinozaurów. Niektóre są ogromne, imponujące. Mimo że trasa przystosowana dla osób niepełnosprawnych, to jednak do muzeum paleontologicznego nie można wjechać wózkami. Sceneria ciekawa, bardzo realistyczna, choć dla dzieciaków najciekawszym punktem programu była przerwa na lody, a później jeszcze plac zabaw, który jest naprawdę super urządzony. W oceanarium paleontologicznym było ciemno i Tomek nie bardzo zauważał wyświetlane na ekranach prehistoryczne stwory. Zdecydowanie ciekawsze było spacerowanie na powietrzu.

 Jakoś czytając o tym miejscu w Internecie miałam wrażenie, że jest dużo większe i że go w jeden dzień nie ogarniemy. Ale bez problemu się udało i wszyscy byli zadowoleni.

Tegoroczny wakacyjny turnus logopedyczny u pani Justynki odbył się w terminie 27.06 – 1.07.2022. To był wyjątkowo dobry tydzień Tomka. I to nie tylko z uwagi na osiągnięcia w trakcie turnusu, ale przede wszystkim ze względu na ogólne samopoczucie i wyciszenie Tomka, u którego każdy dzień jest inny, a trafienie kilku „dobrych” dni jest jak wygrana na loterii. W tym roku zupełnym przypadkiem się to udało. Całe pięć dni obfitowało w dobrze przepracowane minuty. Nie zmarnowaliśmy ani chwili. Tomek dzielnie pracował nad nowymi sylabami. Ostatnio dominują u niego trzy nowe słowa: buty, woda i lody. Całkiem ładnie brzmi też „jajo”, ale Tomek nie lubi jajek, toteż rzadko używa tego słowa. Natomiast „buty” lub „but” oznaczają nie tylko buty, ale też brud, coś niedobrego na talerzu, coś co mu się nie podoba. Słowa „woda” Tomuś używa bardzo trafnie: gdy myje ręce, gdy chce pić, gdy widzi wodę. No a „lody” to ulubione „danie” Tomka, więc nauczenie się tego słowa daje mu moc sprawczą, gdyż wołając „lody” my wiemy, czego on chce. Staramy się zawsze mieć lody w zamrażarce, żeby Tomcio nie był rozczarowany.

W trakcie turnusu pani Justynka zaczęła także przygotowanie do wprowadzania „mówika” – nowego urządzenia, które będzie pomocne przy porozumiewaniu się z Tomkiem. Przynajmniej taki mamy plan. Opanowanie działania mówika nie będzie łatwe, gdyż Tomek z pewnością będzie się bardzo rozpraszał, ale jest to niezbędne i musimy chociaż spróbować, gdyż potrzeby komunikacyjne naszego syna są coraz większe. Nie wystarczają już pojedyncze słowa, gesty ani piktogramy. Poza tym książka do komunikacji z przyklejanymi na rzepy obrazkami jest dla niego niewygodna zarówno w obsłudze, jak i transporcie. Mamy nadzieję, że tablet, dzięki któremu kiedyś Tomek będzie w stanie się porozumieć, okaże się lepszy. W każdym razie musimy spróbować i uzbroić się w cierpliwość. Na szczęście mamy ogromne wsparcie ze strony pani Justynki naszej logopedki oraz wychowawców w szkole, którzy również będą próbowali wdrażać Tomka w tajniki mówika.

A tu efekty ciężkiej pracy Tomka:

Od dawna próbowaliśmy zbadać jak widzi Tomek, bo to, że widzi, to wiemy. Niestety trudno dokonać prawidłowej oceny czy nawet doboru szkieł korekcyjnych, gdy dziecko nie mówi. Zawsze jest to orientacyjne i nigdy nie jesteśmy pewni, czy dobrane szkła pomagają Tomkowi czy nie. Ale zdajemy się na lekarzy specjalistów i ich sprzęt. W przypadku Tomka mamy wrażenie, że każdego dnia Tomek widzi nieco inaczej, a spowodowane jest to całą masą czynników zewnętrznych, a także samopoczuciem, napięciem mięśniowym, zmęczeniem itd. itd.

Lekarz okulista dał nam kilka lat temu takie rozpoznanie: zaburzenia przewodnictwa drogi wzrokowej, neuropatia II st. w przebiegu zaburzeń wad wrodzonych oraz poniedotleniowo-niedokrwiennych, krótkowzroczność, astygmatyzm, małe rogówki obu oczu, zez zbieżny naprzemienny, oczopląs poziomy. Dziecko słabowidzące, korzysta z okularów korekcyjnych. Wskazane dodatkowe zajęcia i rehabilitacja wzroku. Czytaj dalej