Czas na rodzinny koncert
W niedzielne popołudnie wyciągnęłam moją rodzinkę na koncert Orkiestry Muzyki Nowej pt. „Ornitologia, Owadologia, Hydrologia”, który odbywał się w cyklu rodzinnych koncertów w NOSPR w Katowicach. Dzieci, gdy dowiedziały się, że idziemy na koncert, od razu chciały się wystroić: Madzia w piękną sukienkę, do której dobrała buciki i torebkę, a Tomuś w białą koszulę i marynarkę. Pojechaliśmy z lekkim poślizgiem, a tu okazuje się, że wszystkie parkingi są pozamykane… Byłam niepocieszona i już traciłam nadzieję, że uda się dostać bilet, gdy w końcu znalazłam jedno jedyne wolne miejsce dla niepełnosprawnych. Dobrze, że zabraliśmy wózek Tomka, bo trzeba było dosyć daleko iść. Madzia dawała radę powolutku, a z braku czasu nieśliśmy ją na zmianę na rękach. Zdążyliśmy na szczęście i udało nam się dostać bilety z bardzo dobrym widokiem i blisko drzwi tak, że mogliśmy wjechać z wózkiem. Udogodnienia dla niepełnosprawnych są widoczne wszędzie. Są windy, toalety dla niepełnosprawnych i pomocna obsługa.
Sala przepiękna. Madzia zachwycona. Tomek nie wie za bardzo gdzie jest i co się będzie działo, choć wcześniej dużo mu opowiadaliśmy. Sam koncert rozpoczął się z lekkim opóźnieniem. Wprowadzenie chwilkę trwało, a Madzia ciągle dopytywała gdzie jest muzyczka. Ja ciągle powtarzałam, że będzie za chwilkę. A za chwilkę były odgłosy ptaków i śpiew prawie operowy. Później było kilka piosenek i troszkę ciekawiej w czasie części o owadach. Przy mocniejszych dźwiękach dzieci się ożywiały, przy smętnych Tomcio zaczynał płakać. No niestety, smutne tony tak na niego wpływają, że najpierw wykrzywiają mu się usteczka, a potem już tylko czekać na strugi łez… Aż żal było na niego patrzeć. A to miało być przecież miłe popołudnie.
Tym razem repertuar chyba nie był trafiony. Tomek z niecierpliwością czekał na skoczną muzyczkę, a tu niestety raczej smutne, refleksyjne pieśni i zamiast melodii odgłosy przyrody zagrane rewelacyjnie przez orkiestrę. Ba, zresztą nie ma co się dziwić, że dziecko niepełnosprawne miało trudność w odbiorze takiego nietypowego koncertu, bo inne dzieciaki też biegały dookoła, niektóre płakały, inne gadały, jeszcze inne wychodziły z rodzicami na korytarze.
Ogólnie uważam, że dobrze robimy, że czasem próbujemy zabrać Tomka w nowe miejsca, gdzie może doświadczyć czegoś nowego. Nie jest to często, bo też trudno znaleźć odpowiedni ku temu moment i wpasować się w dobre samopoczucie Tomka. Jednak w ten sposób poznajemy jego reakcje i to jak on się z wiekiem zmienia. To, że wysiedział prawie do końca i tylko raz był w toalecie w trakcie koncertu to już i tak bardzo duży postęp. Fajnie, że są organizowane takie koncerty rodzinne, bo na „normalny” koncert z Tomkiem nie moglibyśmy pójść.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!