Zimowy turnus rehabilitacyjny
Nowy rok rozpoczęliśmy od turnusu rehabilitacyjnego w znanym nam już ośrodku POLANIKA na Polanie Świętokrzyskiej. Może to nie był zbyt trafiony termin (dlaczego? o tym napiszę później), ale Tomek ostatnio ma bardzo mało ćwiczeń i to było niezbędne. Zabraliśmy nowe ortezy, z których wyrabianiem męczymy się już od trzech miesięcy, bo ciągle coś trzeba poprawiać. Tym razem nawet buty musiały jechać do poprawy…
Tomcio dobrze funkcjonuje w miejscach, które już zna, więc tym razem było mu dużo łatwiej z otoczeniem i odpadły nam problemy z oswajaniem się i nowościami. Pokój mieliśmy w budynku głównym, co również ułatwiło funkcjonowanie w okresie zimowym. Na terapii zajęciowej i zajęciach rekreacyjno-usprawniających grupowych nie było tym razem żadnych problemów. Co ciekawe, Tomek spotkał kilkoro dzieci, które były w ubiegłym roku na turnusie, więc miał takich „swoich znajomych”.
Codziennie było od 6 do 8 zajęć plus hydroterapia rodzinna, czyli dodatkowy basen. Indywidualne ćwiczenia w kombinezonie Dunag Tomek miał codziennie, podobnie jak integrację odruchów dynamicznych i posturalnych, których u nas nie ma w ogóle, a które są mu bardzo potrzebne. Przed kombinezonami był masaż lewej stopy, później jeszcze dodatkowe rozciąganie Achillesa. Te masaże i ćwiczenia w kombinezonach to były dla Tomka najtrudniejsze zajęcia, bardzo wymagające i nieprzyjemne. W pierwszym tygodniu kryzys nastąpił już w środę, ale w czwartek i piątek było już lepiej. Niestety od niedzieli Tomek walczył z bardzo wysoką gorączką, gdyż w weekend w ośrodku pojawił się wirus, który zdecydowanie pokrzyżował wszystkim plany i mało kogo oszczędził. Po nieprzespanych nocach i na lekach zbijających gorączkę, Tomek i tak dzielnie walczył do samego końca turnusu. W drugim tygodniu musieliśmy jednak zrezygnować z indywidualnych zajęć na basenie, ale i tak w pierwszym tygodniu bywaliśmy po dwa razy w ciągu dnia w wodzie. Tomek uwielbia basen, a w rękawkach i na makaronie sprawnie przemieszcza się sam. W czasie zajęć indywidualnych bardzo ładnie pracował, wykonując różne zadania. Widać, że sprawia mu to dużą radość, a przy okazji rozluźnia i powoduje, że lewa nóżka też zaczyna pracować w wodzie.
Postęp zauważyliśmy również na zajęciach z sensoplastyki. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej Tomek mieszał masę mąki kartoflanej z barwioną wodą łyżką, a teraz bez problemu zamoczył obie rączki. To niesamowite, gdyż takie masy są dla niego nieprzyjemne i nie lubi się w nich brudzić. Z nogami jest nadal problem. Nadepnięcie na „dziwną” powierzchnię jest dla Tomka kłopotliwe, nawet z czyjąś pomocą, bo sam nawet by tego nie spróbował. Nad tym musimy jeszcze popracować.
Zajęcia w Sali Doświadczania Świata to istna radość, gdyż tyle tam ciekawych urządzeń, światełek, dźwięków, że nie trzeba go nawet zapraszać do środka. Szedł sam i dobrze współpracował z zupełnie nowym rehabilitantem.
Przy terapii kraniosacralnej też było lepiej niż ostatnio. Chodzi głównie o to, że do tej pory Tomuś nie dał się dotknąć w szyję, gardło, zajrzeć do buzi, a tym razem chociaż częściowo się to udało.
W ogóle w trakcie całego turnusu wszyscy zaobserwowali, że Tomcio zdecydowanie więcej wokalizuje, próbuje coś mówić (po swojemu), czytać książeczkę, czy nawet podśpiewywać. To nas ogromnie cieszy, choć nie jest to trwałe, nie jest to stan ciągły, a zależny od bardzo wielu czynników.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!