Nasza nowa – domowa codzienność z Tomkiem

No cóż, Tomek nie chodzi do przedszkola już ponad dwa i pół miesiąca. Tyle samo czasu nie ma rehabilitacji. Trwa kwarantanna narodowa i wszyscy siedzą w domach. Wszędzie słyszymy, ile to każdy ma teraz czasu. A u nas ciągle go brakuje. Teraz dopiero mamy mniej czasu niż kiedykolwiek. Walczymy o każdą minutę, żeby zdążyć coś ugotować czy posprzątać. Tomek ma pięciomiesięczną siostrzyczkę, ale jednak to on wymaga nieustannej opieki i stałej uwagi. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego, mimo, że zachowanie Tomka to sinusoida, którą obserwujemy od nowa każdego dnia, czasem kilkukrotnie. Tomek jest na pełnych obrotach od około szóstej rano do ośmej wieczorem, gdy zasypia. Nie ma szans na drzemkę w ciągu dnia. Czasem chętnie się bawi, wykonuje zadania z przedszkola, ćwiczenia od terapeutów, a innym razem nie chce nic zrobić, niczym nie chce się pobawić, tylko krzyczy i denerwuje się z byle powodu. Zachowanie Tomka uzależnione jest bowiem od bardzo wielu czynników, w tym najbardziej chyba od faz księżyca, od pogody, od samopoczucia, od tego co zjadł i czy mu coś doskwiera, ale nigdy nie wiemy dokładnie co…

 

 

 

 

 

 

 

 

Oprócz dobowych zmian nastrojów u Tomka można zaobserwować zmiany długoterminowe, czyli taką sinusoidę, która powtarza się co kilka tygodni. W tej chwili chyba dobrnęliśmy lub powoli docieramy do samego wierzchołka i liczymy na to, że wreszcie nastąpi spadek, a Tomek trochę się uspokoi. O ile w pierwszych tygodniach pobytu w domu zapał do pracy był dosyć duży i gasł wolniej, a naszemu Tomkowi chciało się cokolwiek robić, to ostatnio niestety nic go już nie bawi. Brakuje mu kolegów i koleżanek, pań z przedszkola i terapeutów, a przede wszystkim kontaktu z rodziną, z babciami i dziadkiem. Przyzwyczajony do wielu zajęć każdego dnia, do tego, że rzadko się nudzi i raczej brakuje mu czasu na zabawy w domu, nie potrafi się znaleźć w nowej sytuacji. Najgorsze, że nie potrafimy mu wytłumaczyć tej nowej sytuacji, bo on nie rozumie historyjki o jakimś wirusie, którego nie widać. Pojęcia abstrakcyjne są dla niego tak abstrakcyjne, że ich nie pojmuje. W dodatku Tomek to żywioł, jest pełen energii i nie usiedzi w jednym miejscu nawet minuty. A mieszkanie ma ograniczone możliwości. Opanował już obsługę pieca w kuchni, gdzie ciągle coś chce gotować (jego kuchnia plastikowa już nie wystarcza). Super zabawą jest też włączanie-wyłączanie wszystkiego co popadnie. Wszelkie piloty, sprzęt grający, komórki, kable, odkurzacz, pralka, zmywarka itp. idą w ruch na zmianę. Gdy z jednego miejsca go zabierzemy, to dobiera się do czegoś innego.

 

 

 

 

 

 

 

Kiedyś dla Tomka dużą atrakcją był sobotni wyjazd z tatą na zakupy do Lidla, gdzie w ortezach, bez swojego wózka mógł sobie swobodnie pochodzić, pooglądać i coś sam kupić. Cieszyło go też wypakowywanie zakupów w domu i odkładanie wszystkiego na odpowiednie miejsce. Teraz niestety „dzień zakupowy” to wyzwanie dla taty, a po powrocie Tomka trzeba bardzo pilnować i trzymać z dala od wszystkiego, co musi być najpierw umyte, zdezynfekowane itd. Aż żal, że temu dziecku, któremu takie proste czynności sprawiały dużo radości i dawały poczucie, że coś sam potrafi zrobić, musimy tego zabraniać…

 

 

 

 

 

 

 

Pozytywne jest to, jaką fajną wieź stworzył ze swoją malutką siostrzyczką. Chętnie podaje jej zabawki, pokazuje klocki, obrazki, gdy mała leży na brzuszku. Bardzo się cieszy, gdy Madzia złapie go za rączkę lub pogłaska po główce. Czasem leżą sobie obok siebie i nie wiadomo z czego się śmieją. To niesamowite chwile. Tomuś jednak porusza się dosyć ślamazarnie i dlatego nieustannie trzeba go pilnować, żeby przypadkowo nie przygniótł, nie nadepnął, nie naskoczył na siostrę. Wiemy już, że stara się być bardzo delikatny, ale ta jego delikatność jest toporna i on niestety nie ma na to wpływu. Za to siostra w ogóle się tym nie przejmuje i cieszy ją sama obecność i szczerość braciszka.

 

 

 

 

 

 

O ćwiczeniach z rodzicami nie ma mowy, ale staramy się coś przemycać w zabawie. Staramy się rozciągać lewą nóżkę, zakładać jak najczęściej ortezy i taśmy derotujące, choć za każdym razem walczymy, słuchamy krzyku, płaczu lub stękania… Zamiast spacerów, krótkie wyjście w maseczkach, na które Tomek patrzy z lękiem. Nawet nie narzeka, że musi siedzieć w wózku, w którym nie lubił jeździć. A gdy pytamy, czy chce już wracać do domu, to mówi „nie”. Wolny i zadowolony jest także w soboty na działce, gdzie ostatnio mógł nawet pobawić się w piasku. Brudny, ale szczęśliwy, aż miło było popatrzeć…

Tych dobrych stron siedzenia w domu jest dużo więcej. Odpieluchowanie Tomka, rozpoczęte wraz z kwarantanną trwa nadal i poza chwilowymi wybrykami natury, uważamy to za nasz wspólny rodzinny sukces. Cudownie jest też słyszeć, jak Tomuś woła „TATO”. Może w tym nic dziwnego, ale sam fakt, że Tomek potrafi odmienić ten wyraz jest jego ogromnym osiągnięciem, bo nauczył się sylaby „TO”. Cieszymy się tym czasem, który możemy spędzić razem i życzymy wszystkim, żeby korzystali z tych wspólnych rodzinnych chwil. Nowa rzeczywistość, do której się przygotowujemy będzie lepsza tylko wtedy, gdy my – ludzie będziemy lepsi dla siebie nawzajem.

 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *