Mały człowiek w dużym basenie
Zrobiliśmy mały krok naprzód, a tak właściwie to duży skok do wielkiego basenu. Chcemy spróbować nauczyć Tomka pływać. Bo właściwie żadnych przeszkód ku temu nie ma. Wody się nie boi, rozumie, co się do niego mówi, potrafi utrzymać się w rękawkach na wodzie. No i znalazł się ktoś, kto chce się tego podjąć. Nie przewidzieliśmy jednak wielu innych czynników. A mianowicie tego, że Tomek jeszcze nigdy nie był na dużym basenie, gdzie jest hałas, dużo nieznanych osób, dźwięków i temperatura wody zwyczajna basenowa, a nie podgrzewana jak w wannie, czy w kameralnym baseniku, w którym czuł się wyśmienicie. Tak więc pierwsza lekcja pływania spłynęła rzewnymi łzami i szczękaniem zębami. Rozproszenie uwagi było tak duże, że ciężko było mu zrozumieć co ma robić, polecenia powtarzane były wielokrotnie, a Tomcio i tak czuł się nieswojo.
Jednak tak jak z każdą nową sytuacją, tak i z tą postanowiliśmy się zmierzyć i dać sobie i Tomkowi jeszcze szansę. Po basenie zabraliśmy naszego małego pływaka do kawiarenki na herbatkę i ciasteczka i tam zapytaliśmy, czy mu się podobało i czy pójdzie jeszcze na basen. I ku naszemu zaskoczeniu obydwie odpowiedzi brzmiały „tak”. Podsumowując, wszelkie czynniki niesprzyjające, które w naszym odbiorze przemawiały za tym, że jednak nic z tego nie będzie, niekoniecznie były dla Tomka istotne. Ważne, że ogólne wrażenie było na tyle dobre, że dał się zabrać na drugą lekcję, na której było już zdecydowanie mniej płaczu i krzywienia się, a dużo więcej słuchania, skupienia i wysiłku włożonego w naukę pływania. Zaczęłam mieć nadzieję na to, że kiedyś nauczy się pływać. O skupieniu i postępach w nauce pływania nie możemy jeszcze mówić, ale jeśli tylko Tomek przyzwyczai się do nowego otoczenia i je zaakceptuje, to wtedy naprawdę popłyniemy małymi kroczkami do przodu.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!